Autor: Gabriel Maciejewski
Tytuł: Baśń jak niedźwiedź Kredyt i wojna Tom I
Wydawnictwo : Klinika Języka
Rok wydania : 2015
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie : I
Okładka : Miękka
Obwoluta : Nie
Stron : 292
Nakład : b.d.
Herezja zwyciężyła?
"Mordujcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich." Każdy amator historii średniowiecza zna te słowa. Miał je wypowiedzieć opat Amaury, przywódca krucjaty przeciwko katarom podczas zdobywania miasta Beziers w 1209 r. Kłopot polega na tym, że opat tych słów nie wypowiedział. Przypisał mu je niechętny kronikarz. A potem przytaczali je tylko pisarze i popularyzatorzy historii. Z lubością. Jako dowód na bezwzględność papiestwa. Jako usprawiedliwienie na każdą niegodziwość jaką spotyka Kościół.
Ostatnia książka G. Maciejewskiego jest właśnie o tym. O specyficznej optyce piszących o historii Kościoła i średniowiecznych herezjach. Z jednej strony każda działalność papieży ma zawsze jakieś tło ekonomiczne. Z drugiej strony wszelkie herezje opisywane są jako chodzące szlachetności żywiące się powietrzem i odziewające dobrym słowem. Specyficzna ślepota historyków na oczywiste zaangażowanie herezji katarskiej w produkcję sukna z wełny angielskiej i jego sprzedaż na wschód umyka jakoś zawodowcom. Każdy widzi tylko bankierskie zaangażowanie templariuszy, a drenaż Prowansji ze złota znika z pola widzenia.
Książka Maciejewskiego jest zatem próbą rekonstrukcji XII i XIII wiecznych relacji gospodarczych. Jest śledzeniem szlaków wielkiego handlu. Rozpoznawaniem kto i skąd brał duże kredyty na produkcję w skali masowej. W tej opowieści południe Francji i herezja katarska to tylko jedno z ogniw wielkiej rywalizacji o wpływy w obszarze Morza Śródziemnego. Rywalizacji między Konstantynopolem, a Wenecją. W tej rywalizacji Rzym i papiestwo to tylko jedna ze stron i to wcale nie najsilniejsza. Trzeba wręcz powiedzieć, że Kościół rzymski tylko reagował i to z opóźnieniem na posunięcia co bardziej zdecydowanych graczy. Rekonstrukcja autora książki opiera się przede wszystkim na zupełnie innej interpretacji znanych już dokumentów i relacji. Z tego zaś wyłania się też inny obraz świata katarów. Nie jest to już wyidealizowany obraz miłujących pokój i wytrwale pracujących tkaczy pod opieką nieco tajemniczych i świątobliwych Doskonałych oszczędnie gospodarujących Consolamentum. Obraz jaki proponuje nam autor to raczej widok jaki znamy z kart Dickensa. Powszechnego wyzysku, pracy ponad siły i biedy najciężej pracujących.
Publikacja G. Maciejewskiego jest ponad to książką o naszej współczesności. O świecie gdzie ludzie sami lgną do niewoli i gotowi tej swojej niewoli bronić do ostatniego tchu. O świecie gdzie zadłużenie jest przedstawiane jako błogosławieństwo. Świecie gdzie ciężka praca za nędzne wynagrodzenie uważana jest ja sukces. I wreszcie o świecie gdzie ludzie sobie w żadnym wypadku nie ufają i każda transakcja musi być zawarta przez notariusza. Sam autor stwierdza w pewnym momencie, że co prawda herezja katarska upadła, ale nasza współczesność jest świadkiem zupełnego zwycięstwa herezji. Co prawda występuje ona dziś pod innymi nazwami, ale jest równie bezwzględna.
|GL|